Chluba Pruszkowa, Fabryka Obrabiarek "Mechanicy" upadła w 2001 roku. W zeszłym tygodniu upadły ostatnie przedwojenne budynki, tej znanej na całym świecie firmy. Już niedługo więcej o Mechanikach, a dziś zapraszam do obejrzenia galerii archiwalnych zdjęć z 1945 roku. Wtedy po wycofaniu się wojsk niemieckich, mocno zniszczoną fabrykę zaczęto sprzątać i odbudowywać.
Wytwórnia Obrabiarek Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Amerki pracowała całą wojnę dla hitlerowskich Niemiec. Kidy wojska radzieckie i polskie były już w pobliżu Niemicy przystąpili do ewakuacji. Przed tym 16 stycznia 1945 roku wysadzono w powietrze uprzednio ogołocone z czego się dało budynki elektrowni, fabryki obrabiarek i jeszcze kilku zakładów w Pruszkowie. Gdy dzień później oficjalnie Pruszków został zdobyty przez wojska alianckie, wokół fabryki kręciło się już sporo osób, dogaszających ogień po wybuchach i przepędzających szabrowników czyhających na to to pozostało po Niemcach. Natychmiast do fabryki przybył mieszkający w Komorowie inż. Jan Piotrowski - przedwojenny dyrektor techniczny zakładów. Utworzony przez PPR Komitet Fabryczni natychmiast powołał go ponownie na stanowisko dyrektora. Tego samego dnia w poniemieckim sklepie przy ul. Stalowej otwarto biuro fabrycznie i rozpoczeto żmudne działania w kierunku podniesienia fabryki z gruzów. Z dnia na dzień coraz więcej dawnych pracowników zgłaszało w biurze chęć podjęcia pracy. Nikt nie pytał o zarobki, czy będzie robił to co przed wojną.
Wszyscy chcieli najpierw przywrócić fabrykę do dawnej świetności. Usuwano miny, niewybuchy, sprzątano gruz i zniszczone konstrukcje stalowe. Powoli rozpoczęto odbudowę zniszczonych murów. Do pracy zaprzęgnięto niemieckich jeńców wojennych z obozu, który znajdował się w Tworkach.
Równocześnie kadra próbowała zorganizować produkcję, która niedługo miała się rozpocząć w odbudowywanych halach. Odnaleziono gros dokumentacji ukrytych we wrześniu 1939 roku, ponadto w okolicę ruszyła ekipa rewindykacyjna szukając wyszabrowanego mienia Wytwórni. Pod koniec 1945 roku do "Mechaników" przewieziono wyposażenie warsztatów z pobliskiego majątku Reguły. Maszyny przetransportowano do Pruszkowa na wagonach, które były przepychane po torach siłą pracowników.
Początkowo ludzie pracowali przy odbudowei za darmo, potem pojawiły się pierwsze wypłaty np w postaci bochenków chleba. Dopiero po czasie, gdy fabryka otrzymała pierwsze pieniądze ze stolicy, dzielono je między pracowników.
Na wiosnę 1945 rozpoczęto naprawy pierwszych maszyn, początkowo na potrzeby własne, potem już zamówione przez Ministerstwo Komunikacji. W czerwcu, ukończono wreszcie odbudowę pierwszej hali. Wtedy też powstała kolejna ekipa rewindykacyjna, która wyruszyła na zachód aby odnaleźć zrabowane przez hitlerowców wyposażenie wytwórni. Z okolic Wrocławia, przy pomocy wojskowego transportu przywieziono kilkadziesiąt maszyn. Na jesieni ruszyła z nauką istniejąca już przed wojną przyzakładowa szkoła zawodowa. W 1946 roku w Wytwórni wyremontowaniu 278 obrabiarek, nie licząc tych naprawianych na potrzeby własne. Wartość zamówień wyniosła 51,5 mln zł, z czego w fabryce zostało 2,5 mln zysku. Średnia krajowa wtedy wynosiła 1700zł.
Właśnie z tamtego okresu pochodzą poniższe fotografie:
wtorek, 9 września 2014
sobota, 17 maja 2014
Głos Pruszkowa donosi! "Pruszkowscy Zmiennicy" Luty 1988
Zapewne większość z Was zna serial Stanisława Barei "Zmiennicy". Ile w nim fikcji, a ile prawdy, mogą wiedziec tylko Ci, którzy mieli okazję podróżować taksówkami Warszawskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego. Jak to wyglądało w Pruszkowie pod koniec lat 80-tych możecie przeczytać w tekście Magdy Szczerbickiej-Zatoń. Tekst pochodzi z Głosu Pruszkowa nr 4 (110) z lutego roku 1988.
Głos Pruszkowa donosi: "Jak powstają porcelitowe różności?" Kwiecień 1985
Głos Pruszkowa - jedna z najstarszych, o ile nie najstarsza pruszkowska gazeta. Niedługo, mam nadzieję, zajmę się dokładniejszą historią tego zasłużonego dla miasta tytułu. Tymczasem dziś, zapraszam na wycieczkę do Pruszkowskich Zakładów Porcelitu Stołowego. Tekst pochodzi z Głosu Pruszkowa nr6(56) z kwietnia roku 1985. Tekst i zdjęcia Anna Niwińska.
Witajcie!
Takich miejsc w internecie jak to są setki tysięcy. Dlaczego wybrałem akurat taką formę? Nie mam czasu bawić się z konstrukcją strony internetowej, a blog wymaga mniej uwagi jeśli chodzi o programowanie. Czego będzie dotyczyć? Mojego ukochanego miasta, w którym mieszkam od urodzenia. Miasta stosunkowo młodego, ale z niebanalną historią. Niegdyś ważnego ośrodka przemysłowego, teraz niestety coraz większej i smutniejszej sypialni Warszawy. Taki pomysł kołatał się w mojej głowie od dawna, dopiero wydarzenia ostatnich dni pchnęły mnie do działania. Tytuł bloga też nie jest przypadkowy. Nie chodzi wcale o to, że mam jakiś kompleks mniejszości z powodu niedalekiej stolicy. "W cieniu Warszawy" to książka Henryka Krzyczkowskiego opisująca wojenne losy Pruszkowa i nie tylko. Kto nie miał jej w rękach, gorąco polecam, bez problemu można nabyć ją w serwisach aukcyjnych czy antykwariatach. Będzie to blog o historii miasta, tej dalszej i tej bliższej. Nie jestem historykiem z wykształcenia, więc proszę mi z góry wybaczyć pewne błędy, które będą się zapewne tutaj pojawiały. Niemniej jeśli ktokolwiek tu trafi, zachęcam gorąco do dyskusji i wymiany poglądów. Mam również nadzieję, zamieszczać tutaj zdjęcia skany pamiątek pochodzących z naszego miasta. Liczę w tym miejscu na pomoc Was p.t. czytelników, gdybyście mieli ochotę podzielić się takimi artefaktami trzymanymi gdzieś w domu - jestem otwarty na współpracę. Szata graficzna na razie zostanie taka, jaka jest - czyli żadna. Jeśli się okaże, że mam czas na pisanie na niniejszym blogu i jeszcze trochę go pozostaje, wtedy pomyślimy o czymś bardziej estetycznym. Posty zapewne będą się pojawiały nieczęsto, ale dołożę wszelki starań, aby były należycie przygotowane. Z gorącymi pozdrowieniami. P.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)

















